Na wstępie witam Was ciepło w Nowym Roku i ślę najserdeczniejsze życzenia, aby był niezwykle motywujący, napędzający do działania i spełniony pod każdym względem. Czas od Świąt do Nowego Roku pochłonął mnie strasznie, ponieważ wreszcie byliśmy we trójkę, mogliśmy wiele nadrobić i z tego względu pozostawałam z Wami w kontakcie na mojej stronie Facebookowej oraz Instagramie. Czas jednak wrócić do działania i dziś przybywam do Was z serią postów, która wpadła mi do głowy przy okazji naszego pierwszego wyjazdu z naszą córeczką, a więc opowiem Wam jak on przebiegał, gdzie się ulokowaliśmy oraz czy hotel jest przyjazny rodzinom z dziećmi.
Zacznę od tego, że na mnie spoczął obowiązek spakowania naszej trójki na wyjazd, co pewnie każdej mamie jest dobrze znane. I co już zauważyłam, a co zapewne również nie będzie dla nikogo zaskoczeniem - rodzice ograniczają swój bagaż do absolutnego minimum, a dziecko ma dzięki temu niesamowite pole do popisu. Zważywszy jednak na to, że bądź co bądź ma być to urlop, trzeba zaopatrzyć się w taką ilość rzeczy, aby pranie mikroubranek nie wyszło na pierwszy plan. Do tego gadżety, aby zabawić dziecko w razie załamania pogody, akcesoria do pielęgnacji, wózek... No, ale! W końcu zapakowaliśmy samochód po brzegi i wyruszyliśmy w drogę! Naszą metą był czterogwiazdkowy Hotel Kryształ, który mieści się praktycznie w sercu Szklarskiej Poręby. Zależało nam niezwykle, aby w miejscu do którego się wybierzemy był basen, bo nasza córeczka już wykazuje niezwykłą miłość do zabaw w wodzie. Zatem miejsce spełniające nasze oczekiwania, czegóż chcieć więcej? Na początku trwożyliśmy się, aby być w tym czasie jedyną rodziną z takim maluszkiem, bo jak się okazało hotel ma do dyspozycji tylko jedną wanienkę, a co za tym idzie, gdyby ktoś w tym czasie ją wypożyczył, my musielibyśmy wieźć swoją... A przypominam - auto wypchane po brzegi. Udało się jednak i wanienka czekała na nas w pokoju. Pokój rzecz jasna był standardowo z łazienką, w której znajdował się brodzik, zatem marny nasz los, gdyby tej mikrowanienki nie było, więc cóż - ciągnelibyśmy za sobą tą naszą. Gdy weszliśmy do pokoju okazało się, że jest on dość mały, a łóżko miało maksymalnie 1,2m szerokości, a dziecko miało spać z nami przez cały pobyt. I spało, a że było niezwykle mało miejsca - trudno, jakoś daliśmy radę. W miarę rozpakowywania się i upływu czasu okazało się, że spokojnie w pokoju się pomieściliśmy i znalazło się też w nim miejsce na wózek, więc całkiem w porządku. Czystość i dbałość o pokoje oceniamy bardzo wysoko.
W hotelu znajduje się sala zabaw dla najmłodszych, z ciekawości do niej zajrzeliśmy - jeden jedyny raz. Jak cały hotel jest utrzymany w nienagannej czystości tak o sali chyba zapomniano. Wysłużone i brudne zabawki, rzucone jakby znalazły się tam przypadkowo. Dla starszych jednak super atrakcja, czyli konsola i duży telewizor.
Basen dla maluszków był oddzielony od dużego, ale był dość malutki. Reszta jeśli chodzi o część basenową absolutnie bez zarzutu - także czysto i sterylnie. Restauracja na wielki plus, ponieważ można było swobodnie wziąć wózek i przechadzać się z nim między stolikami, nie przeszkadzając przy okazji nikomu. Dodatkowo w hotelu znajduje się winda, co również jest mile widziane dla rodzin podróżujących z takimi maluszkami jak nasz. Całość uwieńczyła miła obsługa i niezwykła wyrozumiałość dla rodzin z dziećmi. Świetna lokalizacja hotelu zrekompensowała te drobne niedogodności - idealna jeśli chodzi o spacery się z wózkiem - wszędzie blisko i dookoła chodniki, można było zatem obrać dowolny kierunek i w drogę!
Po naszym pierwszym wypadzie wiem, że przy dobrej organizacji i planowaniu nawet najdrobniejszych szczegółów taki urlop z dzieckiem może być na prawdę udany. Ciężej jedynie później wrócić do rzeczywistości, gdy czeka nas wypakowywanie tego wszystkiego, ale dla takich chwil - warto!
Brawo Wy! My na pierwszy dalszy wyjazd pojechaliśmy, kiedy syn miał... 5 lat ;) Wcześniej się bałam, tym bardziej, że w naszym wypadku chodziło o wyjazd nad morze i 860km do pokonania ;)
OdpowiedzUsuńMy jechaliśmy nad morze 13h z 4 miesięczną córcią, ostatnio 8h w góry... i mam nadzieję, że w w wakacje już wybierzemy samolot do Włoch, bo czym jest starsza tym trudniej się z nią podróżuje ;(
OdpowiedzUsuńOrganizacja 5+, niestety ale wyjeżdżając na urlop, też nie lubię wracać do szarej rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńŁooosz... Ależ można pozazdrościć! :D
OdpowiedzUsuńBTW, nie miałabyś ochoty wziąć udziału w warsztatach w Kuchni Spotkań IKEA? Na swoim blogu rozdaję wejściówki ;) - http://www.hoo-hooo-things.pl/2018/01/tekstylia-w-sypialni-zaproszenie-na.html
Miło byłoby porozmawiać o tekstyliach przy kawie/herbacie, bułeczkach cynamonowych i przy okazji dać sobie nieco matczynego oddechu ;) Co ty na to?
Dzielna z Was rodzina :)
OdpowiedzUsuńPamiętam nasz pierwszy wyjazd z dzieckiem za granicę i to przeprowadzka, co prawda planowana już kilka miesięcy wcześniej ale pakowałam się na ostatnią chwilę, nie wiem jak to zrobiliśmy ale zmieściliśmy to co chcieliśmy do jednego auta.
OdpowiedzUsuńWycieczki przy dziecku muszą być i choć taki Maluch tego nie odczuje i nie pozna tak świata, tak z ciut większymi dziećmi już jakaś podróż jest. I bardzo dobre podejście do tego wszystkiego! Nie można siedzieć w domu i mówić "a bo dziecko, a bo daleko itd.." dziecko to też człowiek, mały ale człowiek! ♥
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wycieczki, jeszcze z takim małym dzieckiem, może nie wiąże się to z samymi przyjemnościami ale napewno jest niezłą frajdą :)
OdpowiedzUsuńhttp://kiudlis.blogspot.com/2018/01/walentynki-2.html
Zazdroszczę wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńMarzę o jakimś urlopie... :-)))
OdpowiedzUsuńWspaniały wyjazd... i na pewno zawsze to jakiś odpoczynek.
OdpowiedzUsuń