wtorek, 26 czerwca 2018

Koszmar wśród nadmorskich hoteli

Jako, że nasze życie kręci się wokół pól uprawnych, innego terminu na wakacje jak czerwiec nie możemy sobie wybrać. Cóż, bycie żoną rolnika jest równoznaczne z tym, iż lipiec i sierpień przestają się raz na zawsze kojarzyć z błogim lenistwem na plażach, a bardziej z nawałem pracy, walką z czasem i pogodą. Kiedyś (klik) obiecałam Wam, że będę opisywać miejsca, do których się wybierzemy z perspektywy rodzica, ponieważ sama uwielbiam czytać co polecają inne mamy. Do hotelu Sandra Spa w Pogorzelicy trafiliśmy z polecenia. Mój błąd, że nie sprawdziłam wcześniej żadnych opinii - po prostu uznałam, że chyba faktycznie jest tam w porządku. Zarezerwowałam więc pokój bezpośrednio przez recepcję hotelu. Zdjęcia w internecie obiecywały wiele, a sądząc po cenie jaką hotel wyliczył nie spodziewałam się, że ma on mniej niż pięć gwiazdek. Dopiero później doczytałam, że ma trzy. Pomyślałam jednak, że nieważna ilość gwiazdek, bo skoro cena wysoka, to standard pewnie też.




Już sam budynek po przyjeździe wzbudził w nas zdziwienie, kiedy to okazało się, że imponujący i oszklony gmach budynku z daleka, z bliska skrywa ciekawe rzeczy. Otóż elewacja widać, że potrzebuje już odświeżenia, a taras nad wejściem głównym, a raczej jego barierki ze szkła wymagają solidnego wyczyszczenia. Po wejściu do hotelu Pani w recepcji wydukała wyuczony i powtarzany codziennie po kilka razy tekst z najważniejszymi informacjami, kazała dokonać płatności z góry za pobyt i bez większych emocji (zero uśmiechu i serdeczności) oddelegowała nas do pokoju, który jak się okazało znajduje się w drugiej części hotelu, do której prowadził łącznik.

Po wejściu do pokoju okazało się, że jest on tak mikroskopijnych rozmiarów, kompletnie nieustawny i tylko na pierwszy rzut oka schludny, ale o tym za chwilkę. Jak się domyślacie mieliśmy ze sobą wózek. Przeważnie mieścił się on przy wejściu i nie wadził jakoś specjalnie, a tutaj zajmował całą przestrzeń i wzdłuż i wszerz. Przy dobrej pogodzie zatem stał sobie biedny samotny na balkonie, a przy niepogodzie mieszkał tak sobie z nami w tym maleńkim pokoiku. Wracając do wspomnianej czystości - de facto pokój był wysprzątany i gotowy na nasz przyjazd. Ba! Codziennie także jak to w hotelach bywa przychodziła Pani, która tą czystość miała utrzymać, a mimo to moje dziecko podczas pobytu odnalazło na podłodze nakrętkę po napoju, którego my nie spożywaliśmy, a także maleńki niebieski koralik, którego przy żadnej naszej rzeczy nie było na milion procent. Zresztą znacie to zbieranie z zasięgu wzroku dziecka wszystkich małych przedmiotów - taki już wrodzony rodzicielski odruch. Natomiast tutaj - proszę bardzo takie mikro niespodzianki na nas czekały. Pomijam fakt, że na wykładzinie było sporo plam, na firankach także. Podłoga na balkonie również nie wyglądała na pierwszej świeżości. Cóż, nie jesteśmy konfliktowi, mocno nas zirytowały te warunki, ale zacisnęliśmy zęby, bo przecież ostatecznie to w pokoju nie spędzaliśmy większości czasu.





Przejdźmy może do posiłków, bo je również mieliśmy opłacone. Wszystkie produkty, czy to na śniadaniu, czy na obiadokolacji były dość niskiej i średniej jakości. Nie zrozumcie mnie źle - nie jestem jakąś wybredną pańcią, jednakże wciąż mam na myśli wysoką cenę jaką zapłaciliśmy za pobyt, a za niższe byliśmy lepiej traktowani w innych (pięciogwiazdkowych) hotelach. W tym - pozwólcie, że użyję innej nazwy niż hotel - kompleksie wczasowym do dyspozycji były małe sklepiki, butiki, fryzjer (wszystko zachowane w stylu i wystroju rodem z lat 80/90), więc możecie sobie wyobrazić wielkość całego przedsięwzięcia. Jeśli chodzi o atrakcje w cenie naszej rezerwacji, mogliśmy korzystać z basenu oraz sali zabaw dla dzieci. Jeśli chodzi o basen, to tutaj nie mam się do czego przyczepić - pomyślano o najmłodszych i na prawdę dzieci mają tam co robić. Z basenu mogły jednak korzystać także osoby z zewnątrz, więc możecie się domyśleć jak to wyglądało, gdy na dworze padał deszcz - nie można było wcisnąć stopy, więc my automatycznie musieliśmy rezygnować. Tutaj pojawia się także kwestia szlafroków - w Sandrze musimy za nie zapłacić 10zł za pierwszą dobę i 5zł za każdą następną.

Miejsce parkingowe wyznaczono nam na trawie, pod drzewem z którego naleciała masa igieł. Myślę, że skoro stawia się na dużą liczbę gości, to jednak wypadałoby zadbać o odpowiedni parking. W ogóle wychodzę z założenia, że jeżeli świadczymy usługę, którą cenimy wysoko, to powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby była ona nienaganna, bo opinia - zwłaszcza ta zła - ciągnie się bardzo długo i zraża raz a konkretnie. Mankamenty nawet dbałością o pokoje czy zwykłym uśmiechem przy recepcji nie były zamaskowane, więc cóż... My tam nie powrócimy i Wam także odradzam. W tej cenie możemy śmiało wynająć apartament na wysokim poziomie, bądź po prostu - inny hotel. 

8 komentarzy:

  1. A już myślałam, że tylko mi pobyt w Sandrze nie pasował... Ja byłam z narzeczonym na weekend z okazji rocznicy. Wszystkie zabiegi w SPA, które Sandra ma w nazwie były zarezerwowane przez kilka grup zorganizowanych - klient indywidualny dostępu do zabiegów nie miał. Pokój? Mały i nieco... Jakby z poprzedniej epoki. Co do jedzenia - nie spełniało ono naszych oczekiwań, szczegolnie biorąc pod uwagę cenę, którą musieliśmy uiścić za pobyt. Dlatego my również na pewno tam nie wrócimy, nie spodziewałam się po tym kompleksie takiej lipy..
    Pozdrawiam całą Waszą rodzinkę, Arletko ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc nie jestem odosobiona w mojej opinii, oj tak omijajmy już ten hotel szerokim łukiem :) Dziękujemy i także ślemy pozdrowienia <3

      Usuń
  2. Też słyszałam dużo poleceń jeśli chodzi o Sandrę, nawet myślałam że kiedyś się tam wybierzemy z małym na weekend ale chyba teraz jednak to przemyśle raz jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana drogo i nie warte to wszystko zachodu, więc polecam np. hotel Sunset w Rewalu - klasa! <3

      Usuń
  3. My zazwyczaj jeździmy do miejsc, które mamy już sprawdzone, choć kiedy pierwszy raz jechaliśmy nad morze, byłam pełna obaw, bo nie wiedziałam, co nas będzie czekać na miejscu. Na szczęście okazała się to najbardziej idealna miejscówka, jaką mogliśmy sobie wymarzyć i teraz, kiedy jedziemy nad morze to już tylko tam i zawsze do tego samego pokoju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie żałuję, że nie wróciliśmy do hotelu Sunset w Rewalu, bo również jest to miejsce przez nas sprawdzone, ale cóż, zaryzykowaliśmy na nasze nieszczęście :(

      Usuń
  4. Kurcze, porażka.... Nie wspominasz o cenie jaką zapłaciliście, ale jeżeli była wysoka to współczuje za takie warunki. Niestety ceny powinny być dostosowane do jakości. Podejrzewam, że jeśli zapłacilibyście połowę mniej, to na niektóre rzeczy można przymknąć oko, ale jak hotel uważa się za luksusowy i takie ma ceny to niech faktycznie świeci luksusem. Dobrze, że mimo wszystko wakacje się udały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, jakbym zapłaciła 1200-1500zł to nie czepiałabym się absolutnie, natomiast cena była wyższa i dlatego uważam to za kompletną porażkę ;-(

      Usuń