wtorek, 25 czerwca 2019

Pierwsze wakacje nie w hotelu

Zawsze na wyjazdy z dzieckiem stawialiśmy na hotele. Ostatnie dwa razy jednak okazały się nie trafione - gwiazdki i renoma w internecie bardzo odbiegały od rzeczywistości, o wiele rzeczy tak oczywistych przy dziecku jak wanienka czy czajnik trzeba było prosić, w jednym z hoteli w ogóle nam czajnika odmówiono. Rezerwacja już była zaklepana, więc nie było wyjścia, natomiast nie wpadło mi do głowy, że to może być jakikolwiek problem. Mało tego, otrzymywaliśmy tak maleńkie pokoje, że ledwo można było się w nim minąć, co nie było problemem, gdy Nadia jeszcze nie chodziła. Dodatkowo godzinowe uzależnienie od posiłków już teraz byłoby dla nas ogromnie nie na rękę. Zatem podjęliśmy decyzję, że odtąd będziemy wybierać apartamenty. Tak też się stało i te wakacje spędziliśmy po raz pierwszy nie w hotelu. Nie chcę, aby to zabrzmiało jak jakiś irracjonalny problem rozkapryszonej mamuśki, ale wiecie - jednak wyjeżdżając z dzieckiem, płacąc często ciężkie pieniądze za noclegi, warto odnaleźć coś, gdzie będzie nam po prostu wygodnie i gdzie wszyscy po prostu odpoczniemy.

Apartamenty na które postawiliśmy w te wakacje to AVA w Niechorzu. Wybraliśmy je ze względu na to, że cały budynek jest nowoczesny, w minimalistycznym stylu, widać również, że mocno zadbany. Zauroczyły nas zdjęcia wnętrz i tak oto decyzja zapadła. Wybraliśmy apartament dwuosobowy z dostawką - łóżeczkiem dla dziecka.


Mieliśmy do dyspozycji balkon oraz aneks kuchenny. Tym razem nikogo o czajnik prosić nie musiałam! Balkon jest rewelacyjną sprawą, ponieważ wszystkie ręczniki czy kostiumy kąpielowe możemy śmiało tam powiesić i nam wyschną - takie to życiowe. Wszelkie zabawki, materace, namioty plażowe, koce - również znajdą tam swoje miejsce a pokój będzie wolny od piasku. Niestety brakowało tutaj choćby maleńkiej suszarki, sznurka, czegokolwiek na czym można rozwiesić mokre rzeczy. Pozostały tylko krzesła :). Jako pani domu teraz zwracam na takie rzeczy uwagę - kiedyś oczywiście w ogóle bym się tym nie przejmowała.




 Łazienka malutka, ale tak śliczna w swojej prostocie, że sprawdziła się idealnie. Poprosiłam o dostawienie wanienki dla dziecka, z czym oczywiście nie było problemu. Blat wokół umywalki pomieścił część kosmetyków, gorzej było z rozmieszczeniem tych pod prysznic - stały w większości na podłodze. Brakowało mi także jakiś wieszaków czy haczyków na ręczniki, był tylko jeden obok umywalki.



Skupienie level hard ;)

Cały apartament oceniam na prawdę bardzo dobrze. Było niesamowicie czyściutko, trafili nam się także rewelacyjni sąsiedzi, gdyż było kulturalnie i spokojnie, a wiecie jak nie raz potrafią dać w kość upierdliwi i głośni "Janusze". Właściciele przemili, nienachalni i pomocni. W apartamencie nie spędzaliśmy co prawda dużo czasu, bo w wakacje z reguły tak właśnie jest, ale jak już w nim byliśmy, to czuliśmy się na prawdę dobrze, a to najważniejsze. Organizowanie sobie posiłków samodzielnie również na plus. Chodziliśmy jeść kiedy chcemy, gdzie chcemy i nie ograniczały nas żadne godziny. A Nadia była wreszcie zadowolona, bo tym razem miała gdzie pobiegać, niczym w domu. Ona jest nauczona przestrzeni, więc teraz mocno biorę to pod uwagę. Wspomnę jeszcze o cenie. Za dobę płaciliśmy 220zł (byliśmy w terminie, który nie należał jeszcze do sezonu wysokiego). W sezonie koszt tego samego apartamentu to 250zł. Lokalizacja obiektu jest idealna! Przy głównej ulicy, ale też przy rzece. Wszędzie jest blisko, można na prawdę organizować rewelacyjne spacery po okolicy, a do samej plaży także nie jest daleko. Naszym zdaniem warto mieć na uwadze apartamenty Ava, jeśli planujemy fajnie spędzić czas właśnie nad naszym pięknym morzem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz