Ostatnio chyba mam ogromną wenę na poruszanie tematów kontrowersyjnych wśród rodziców, ale tak już mam, że wolę powiedzieć co myślę, niż udawać, że nie mam zdania na dany temat. Dzisiaj trochę o moim podejściu do szczepień, moich poglądach na ich temat no i ostatecznie decyzjach, jakie w związku z nimi w naszym domu zapadły.
Nie ukrywam, blady strach padł na mnie przed pierwszymi szczepieniami (pomijam te zaraz po narodzinach, przed nimi aż tak się nie bałam, może dlatego, iż dzieckiem zajmowały się wówczas położne i lekarze w szpitalu, co do którego miałam ogrom zaufania i który w niczym mnie nie zawiódł, a jeśli jeszcze nie widzieliście mojego filmu o nim to zapraszam tutaj). Naczytałam się, nasłuchałam i spanikowałam. Co robić? Co wybrać? Jak postąpiły inne mamy? Rozpoczęłam wywiad środowiskowy i już wiedziałam, że wszystkie znane mi mamy z mojego otoczenia podjęły decyzję o szczepieniu. Niektóre tylko obowiązkowe, a niektóre również dodatkowe. Niektóre wybrały szczepionki 5 lub 6 w 1 (odpłatne), a inne standardowe i zarazem darmowe. Czyli jak się domyślacie wciąż nie wiedziałam nic. Starsze pokolenie wokół mnie głosiło, że przecież szczepienia to murowany autyzm, że szczepionki to w tych czasach zło i dzieci im poddane będą skrzywdzone. Tak, tak można zwariować słuchając tego wszystkiego. Wracając do autyzmu powiązanego ze szczepieniem - chyba już każda mama czy też przyszła mama doczytała, iż jest to bzdura i naukowe fałszerstwo, ale jeśli jednak ominęły kogoś te doniesienia, możecie zagłębić się w nie chociażby na tej stronie. Poza szczepieniami obowiązkowymi od 2017 roku NFZ postanowił w prezencie ofiarować rodzicom także szczepionki przeciwko pneumokokom, jednak są to te tańsze i jakościowo gorsze od tych odpłatnych, ale czego się spodziewać po NFZcie... Póki co możemy wybrać czy chcemy z tego "prezentu" skorzystać, czy też nie. Na razie nie weszło to w kalendarz szczepień obowiązkowych, ale kto wie, może niebawem się to zmieni.
Nie chcę tutaj rzucać nazwami szczepień obowiązkowych i dodatkowych, bo nie o to chodzi w tym poście, a kalendarze szczepień z roku na rok mogą się zmieniać. Chcę tylko podzielić się z Wami moją opinią i poglądem w tym temacie - bądź co bądź trudnym. Postanowiłam podejść do sprawy zdroworozsądkowo. Skoro moje pokolenie było szczepione i nic z tego tytułu większości z nas się nie stało, to już jakiś dla mnie punkt odniesienia. Wiem też, że kiedyś było inaczej i chyba łatwiej. Ludzie nie dzielili aż tak włosa na czworo i nie szukali problemów tam, gdzie ich nie było. Jednak świadomość, możliwości i technika poszły do przodu, przez to w tym momencie doświadczamy, że ile ludzi, tyle opinii - niezależnie od tematu. My jako rodzice postanowiliśmy, że nasze dziecko zostanie zaszczepione. Zastanawiał mnie tylko wybór pomiędzy tymi szczepionkami ileś w jednym, a standardowymi. Oczywiście, z wiadomych względów, pediatra namawiała na te płatne - bo jedno wkłucie, bo ta na krztusiec wówczas nie jest pełnokomórkowa, bo nowa generacja, bo to najlepsze rozwiązanie, bo się nie męczy dziecka. Ja jednak zdecydowałam, że podejmę się szczepionek normalnych. Tak, liczę się teraz z lawiną niepochlebnych opinii - zła matka, tak kłuć dziecko, narażać na taki stres! Matka zła to dla mnie ta, która dziecko stawia na ostatnim miejscu, a mi sen z powiek spędzał fakt, że muszę wybrać. Wracając do tego wyboru, dowiedziałam się, iż obecnie nawet jeśli wybierzemy szczepionki standardowe, czyli składające się z kilku wkłuć i nieodpłatne, dziecko otrzymuje te szczepienia na jednej wizycie. Podpytałam mamę, jak to wyglądało kiedyś i wówczas było to rozłożone w czasie, np. w odstępie tygodnia. Od razu zatem powiedziałam, żeby i nam te szczepienia rozłożono i że nie chcę wszystkich na raz. Udało się wdrożyć moją prośbę w życie bez problemu. Szczepienie dodatkowe dobrałam tylko jedno. Tutaj wyznaję zasadę, że co za dużo to i świnia nie chce, a niektóre szczepienia dodatkowe w mojej opinii są tak abstrakcyjne, że zostawię to może bez komentarza. Swoją drogą to idealny sposób na nabijanie pieniędzy - przestraszenie rodzica do granic możliwości. Zaznaczam jednak, że to jedynie moje spostrzeżenia.
Być może kogoś zaskoczyłam, być może nie, jednak my zdecydowaliśmy się szczepić. Postawiliśmy na szczepionki standardowe. U nas obyło się bez jakiś spektakularnie trudnych chwil po szczepieniu. Nadia miała jeden raz podwyższoną temperaturę, a poza tym nic się nie działo - zero marudzenia, spokojny sen i żadnych obrzęków w miejscach wkłucia. Wychodzę z założenia, że jednak mądrze jest szczepić na to, co obowiązkowe, a to co dodatkowe dokładnie przemyśleć. Reasumując też cały hałas jaki wokół szczepień się odbywa sugeruję racjonalne podejście, zajęcie się własnym dzieckiem i własnym wyborem, bez oceny innych. W przyszłości też będę wiedziała, że nie taki diabeł straszny jak go malują i już ze spokojem podejdę do sprawy - stres w tym momencie jest najmniej potrzebny. Żeby było jasne - nie oceniam i nie chcę tutaj pouczać nikogo. Jeśli ktoś wybrał inaczej jak my - jego sprawa, a ja to szanuję.
Być może kogoś zaskoczyłam, być może nie, jednak my zdecydowaliśmy się szczepić. Postawiliśmy na szczepionki standardowe. U nas obyło się bez jakiś spektakularnie trudnych chwil po szczepieniu. Nadia miała jeden raz podwyższoną temperaturę, a poza tym nic się nie działo - zero marudzenia, spokojny sen i żadnych obrzęków w miejscach wkłucia. Wychodzę z założenia, że jednak mądrze jest szczepić na to, co obowiązkowe, a to co dodatkowe dokładnie przemyśleć. Reasumując też cały hałas jaki wokół szczepień się odbywa sugeruję racjonalne podejście, zajęcie się własnym dzieckiem i własnym wyborem, bez oceny innych. W przyszłości też będę wiedziała, że nie taki diabeł straszny jak go malują i już ze spokojem podejdę do sprawy - stres w tym momencie jest najmniej potrzebny. Żeby było jasne - nie oceniam i nie chcę tutaj pouczać nikogo. Jeśli ktoś wybrał inaczej jak my - jego sprawa, a ja to szanuję.
Ja mam mieszane uczucia, co do szczepionek, jednak wiele razy już się cieszyłam, że szczepiliśmy syna na rotawirusy, jeszcze żadna jelitówka go nigdy nie złapała!
OdpowiedzUsuńI właśnie na tą szczepionkę dodatkową i my się zdecydowaliśmy :)
UsuńUważam, że warto szczepić. Niestety zapomniane już choroby zaczęły wracać.
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńSzczepiłam tylko obowiązkowymi, ale teraz po licznych lekturach nt. szczepień odsunełabym w czasie to 1 podawane chyba juz tylko w Pl w pierwszej dobie. Jestem również przeciwniczką 5/6 w 1 nie wyobrażam sobie wkłuć za jednym razem tyle 'wirusów' do takiego małego ciałka.
OdpowiedzUsuńWłaśnie mnie też to założenie nie przekonało :)
UsuńOj to jest bardzo ciężki temat, ja osobiście szczepiłam mojego Urwisa i na szczęście nic złego się nie wydarzyło. Ale to jak Ty podeszłaś, ze w odstępach czasowych to był naprawdę świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńPewnie, że szczepimy. Mamy w rodzinie 3 lekarzy i z każdym jeszcze w ciąży przeprowadziliśmy poważne rozmowy, dlatego nas zdecydowanie przekonali :)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia... Tym bardziej, że ok... szczepienia mogą nieść za sobą niepożądane działania... Ale jak wszystko.... dlatego ja, gdybym w tym momencie miała małe dzieci - szczepilabym ;-) Dodam wręcz, że moja osiemnastoletnia córka w zeszłym roku.miała mieć ostatnie szczepienie obowiązkowe... a nie mogła do niego przystąpić że względu na wyniki badań... zresztą sytuaxja utrzymuje się do teraz... I ten brak szczepienia mnie.martwi :-(
OdpowiedzUsuń